To tytuł felietonu z dzisiejszej Wyborczej, autorstwa Kazimierza Bema, pastora ewangelicko-reformowanego w USA i Jarosława Makowskiego, filozofa i teologa, szefa Instytutu Obywatelskiego. „Do coraz większej liczby duchownych dociera, że okupujący poniekąd ich zawstydzili. Że walcząc o sprawiedliwość, przypominając o nierównosciach społecznych i wykluczeniu, mówią to, o czym na każdym nabożeństwie powinni mówić pastorzy. Paradoskalnie, okupujcy stali się świadkami społecznej ewangelii Jezusa. I dlatego, w mediach i na portalach pojawia si pytanie: <co w tej sztuacji zrobiłby Jezus?>. Dobrą odpowiedć formułuje Cornel West. Przekonuje, że dziś jesteśmy w sytuacji, w której dokładnie znalazł się też sam Jezus, gdy wszedł do Świątyni w Jerozolimie. otóż musiał on stawić czoło możnym tamtego świata, którzy opanowali Dom Boży. Dzisiejszym ich emblematem jest koalicja wielkiej amerykańskiej triady: Wall Street, Białego Domu i Hollywood.[…] Jezus nie miałby złudzeń, że tej możnej koalicji trzeba powiedzieć dość! Jezus byłby po stronie 99 proc. Amerykanów wykorzystywanych przez 1 proc. boagaczy. <Nie można służyć Bogu i mamonie> (Mt 6,24)”.
Skomentuj