Ten wpis znalazłam w Internecie na Forum dyskusyjnym. Jego autoremjest niejaki Adamis:”Chodzi mi o artykuł z Focusa Historia nr 3/2010 autorstwa Krystyny Stebnickiej.
Autorka, wykładająca historię na UW „popłynęła” w tym artykule niesamowicie. Czytałem go coraz bardziej zszokowany
Artykuł – to wyraźnie widać – jest pisany pod z góry założoną tezę. No bo jak traktować rewelacje, że Aszera, to Izraelska bogini, żona Jahwe????
Jak można dojść do takiego wniosku tylko na podstawie kilku rzeźbionych przedmiotów??? To tak jakby za trzy tys. lat archeolodzy prowadzący wykopaliska na terenie Polski, po znalezieniu w ruinach domostw przedmiotów o symbolice katolickiej i buddyjskiej (co jest dość powszechne w Polskich domach) doszli do wniosku, że chrześcijaństwo było ściśle powiązane z buddyzmem.
To, że w Izraelu w tamtych czasach Żydzi często odchodzili od wiary w jedynego Boga na rzecz bóstw ościennych (co tenże Bóg mocno potępiał) w najmniejszym stopniu nie uprawnia do takich wniosków.
Dokładnie tak samo jest obecnie w naszym (i nie tylko) narodzie. Niby chrześcijanie, a fetyszyzm, animizm, feng shui, itp. elementy pogańskich kultów są na porządku dziennym.
Czy takie pomieszanie z poplątaniem może uprawniać do wniosku, że jest to prawdziwe chrześcijaństwo?
Historyk, który w taki sposób opisuje dawną rzeczywistość jest,…hmmm…., delikatnie mówiąc płytki. Od kogo, jak nie od historyka można oczekiwać umiejętności odcedzenia prawdy o wierze starożytnego Izraela od pomieszania tej wiary z naleciałościami z zewnątrz. Pani Stebnicka odczytuje tutaj historię wprost.
Pewnie, gdyby archeolodzy wykopali na terenie świątyni w Jerozolimie posążek dziecka natychmiast ogłosiła by światu, że to syn Jahwe i Aszery.
Czy wiemy o tym, że wielu Azjatów myśli, iż tzw. Matka Boska jest żoną Boga chrześcijan? Pewnie doszli do tego posługując się podobnym tokiem rozumowania, co i autorka tego artykułu.
Odniosłem wrażenie, że ta pani niezbyt dokładnie czytała Stary Testament.
Programowy ateizm nie zwalnia z uczciwego traktowania historii”.
Trzeba by autora odesłać do książki, którą omawiałam tu za Racjonalistą, książki biblisty, Włocha, Giovanni Odasso, który pisze podobnie co K. Stebnicka. Nasi domorośli katolicy są nieraz świętsi niż sam papież – już to Tadeusz Boy-Żeleński pisał przed wojną.
Tagi: Adzera, Giovanni Odasso, Jahwe, Krystyna Stebnicka, Tadeusz Żeleński-Boy
4 kwietnia 2010 o 18:31 |
Ten pan jest
Cytat
„…hmmm…., delikatnie mówiąc płytki „:)
4 kwietnia 2010 o 18:45 |
mamy wielu takich domorosłych „historyków” w naszym kraju. zarzucić ekspertce od starożytnych Żydów, że niezbyt dokładnie czytała Stary Testament!
żaden porządny warsztatowo historyk nie będzie wnioskował z wykopanych obok świętych obrazów posążków Buddy, że chrześcijaństwo ma coś wspólnego z buddyzmem. najwyżej stwierdzi, że chociaż ze źródeł pisanych (i innych) wynika, że Polska na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia była krajem z przeważającymi wpływami katolicyzmu, to świadectwa archeologiczne wskazują na dużą popularność buddyzmu w tym kraju. i tyle.