Czytam właśnie najnowsze Wysokie Obcasy i felieton Kingi Dunin pt.. Strachy. Opowiada w nim o współczesnej kulturze masowej i obrazie w nim kobiety: „Przez dwa tygodnie chodziłyśmy na filmy, w których kobiety były poniżane, gwałcone, upokarzane, oszukiwane, poddawane psychicznym torturom, traktowane instrumentalnie […]”. Cały felieton jest o tym. A ja się nie dam! Czytam od rana z wypiekami na twarzy (mąż zazdrosny jakby o lekturę!) Historię wierzeń i idei religijnych Mircei Eliadego, którą wypatrzyła mi w ksiegarni na Nowym Świecie córka Ola, i doszłam właśnie do mezopotamskiej bogini Innany/Isztar. Poczytajcie: Innana wraca na ziemię w eskorcie oddziału demonów, bóstwa opiekuńcze niektórych miast czołgają się u jej stop błagając o litość, doszła do swego miasta Uruku, gdzie jej mąż Dumuzi siedzi rozparty na tronie, dumny i zadowolony, że z nikim nie dzieli już władzy (acha, bo Innana wraca z krain podziemnych od swej siostry), wtedy Innana rzuca na niego spojrzenie śmierci, wyrzeka przeciw niemu złe słowo, i wreszcie rzecze demonom: „To on! Bierzcie go!”. Da się żyć, czyż nie?
Tagi: Innana, Isztar, Kinga Dunin, Mircea Eliade, Ola
27 marca 2010 o 14:48 |
„Historii wierzeń” Eliadego jeszcze nie mam
Polecam
Zygmunta Krzaka -„Od matriarchatu do patriarchatu”
27 marca 2010 o 16:04 |
O, Jest boski (hm…) Eliade, dzięki za podpowiedź, kupię koniecznie. Jak ja lubię o tym wszystkim czytać. Zdaje mi się teraz, że wyszłam z jakiegoś tunelu na świato dzienne. Jak długo można być (mentalnie) męskim ogonem? Przecież Wielka Bogini chodziła z lwami, leopardami, a nawet kozice są lepsze, niż postawa z pochyloną głową, albo jeszcze niżej, bo całe życie na klęczkach!